Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawdę mówię — ale — to nie przeszkadza, żebym nie miał pojechać — rzekł Karol. Babcia co wszystko wie, i to wiedzieć powinna, czy panna Ada ma dobrego kucharza....
— Doskonałego! potwierdziła stara, stół ma być wykwintny.
— A zatém — doskonale! jadę, jadę — o to tylko idzie, zkąd dostanę pieniędzy....
Staruszka zakłopotana zrobiła minkę — osobliwą.
— Gdybyś też obiecał — nie — ale bez obietnicy postarał mi się oddać....
— Wie babcia, to nadzwyczaj będzie trudno.... rzekł Karol — ja jestem człowiek otwarty. Zkądże ja i kiedy mogę to zapłacić? Nawet nie mam tego w mojéj naturze, ażebym dostawszy pieniądze, długi płacił....
— Bo, bo.... widzisz — szepnęła babcia — to są pieniądze — nie moje....
— Czyjeż? spytał pan Karol.
— Ta poczciwa, dobra moja Dyakowska, złote serce — ona mi sama zaproponowała. Nie ma wiele.
Skrzywił się pan Karol.
— Tych pieniędzy ja nie wezmę! zawołał — dziękuję. To być nie może... Jestem utracyusz, lekkomyślny.... ale — nie — nie mogę. Sama ta myśl panny Dyakowskiéj, która mnie dobrze zna — jest.... jest ja nie wiem.... Nie! to się nie godzi!!
Staruszka zarumieniła się.