Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Karol właśnie przechodził przez werandę, powołano go przed sąd szambelanowéj. Ta, że długo stać nie mogła siadła na ławeczce, kazała mu usiąść przy sobie.... a kanonik odszedł z nieodstępną towarzyszką.
— Co ty tam dokazujesz? poczęła się rozmowa.
— Ja? naprzykład?
— Skarżą się na ciebie, że wszystkim szyki mieszasz. Cóż za nagła przyjaźń dla tego jegomości?? hę?
Karol wiedział jak z babunią mówić, pochylił się jéj do ucha.
— Babciu najukochańsza — co bo ty słuchasz téj beczułki octu.... Hortensyi! Sama widziałaś — ładny chłopiec? no — i do rzeczy.... Co nam do tego, żebyśmy my dla wspomnienia pra-pradziadków mieli pra-prawnuczce szczęście zatruwać??
Szambelanowa poczęła się uśmiechać.
— Przystojny chłopiec, rzekła cicho — nie ma słowa — ale kto go wie nawet czy szlachcic...
— Karmazyn! zawołał wesoło Karol, szkarłat najczystszy! Jazyga! wie babcia co to znaczy?... Jazygowie był to naród bitny, tak bitny, że go w pień wycięto.... a książęta ich par excellence zwali się Jazygami. Są to potomkowie książąt udzielnych.