Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie damy ci niedorzeczności dokonać, którąbyś późniéj łzami oblewać musiała... Prosimy cię.... żądamy, domagamy się — rozkazujemy.
— A! zawołał radca. A!!
— Jakiém prawem? wtrącił kanonik.
— Jakto? jakiém prawem? poczęła ujadać panna Hortensya — familia zastępuje rodziców — a kto rozumu nie ma, tym kieruje.... To jéj obowiązek.... to prawo!
Radca był ujęty elokwencyą i zapałem kuzynki, twarz mu się wypogadzała.
— Zbyt gorąco to pani bierzesz....
— Bo jéj dobra pragnę! bo ją widzę nad przepaścią! Proszę panów, panna milionowa, piękna, stara nie jest, imię starożytne, kolligacye świetne.... i ma iść za takiego przybłędę.... za jakiegoś majorowicza.... za pana Jazygę! Zostać panią Jazygową czy Jazyżyną! A! toby było skończenie świata! Cóż on przynosi? Nic — goły, jedna wioszczyna, zadłużona pewnie! bez wychowania prostak.... przystojny parobczak! nic więcéj.
— Nie bierz pani tak gorąco! powtórzył uroczyście radca.
— Państwo to bierzecie na zimno — i to jest nieszczęście! Należy brać upokorzenie rodziny, zmarnowanie się kobiety — gorąco.... Zapobiedz wszelkiemi środkami.