Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jedną z tych, z któremi się nie zwykłem spotykać, odparł kanonik. Tu u pani czasem się wcale niespodziane robi znajomości. Do jednéj z tych należy ten Żywot przez Renan’a.... Jestem zdumiony, że pani kłaść go możesz na stole....
— A! mój ojcze! odpowiedziała Ada spokojnie — dzieci u mnie nie ma, dla których mógłby być niebezpieczny — starszym dla ugruntowania się w wierze nic nie ma pożyteczniejszego nad poznanie się z niedołężną krytyką, która drobnostki kruszy — aby wielki gmach jeszcze potężniéj wystąpił!!
— To bardzo szczęśliwie, iż pani tak pojmujesz bezbożne i bezsilne porywy mędrków — odparł kanonik, — ale nie wszystkie umysły tak są zbrojne....
— Zatem Renan’a.... wrzucimy do pieca — odparła Ada — choć za pannę Hortensyę ręczę, że go nie ruszyła — a (ciszéj dodała) za Karusię, że go nie zrozumie.
Kanonik słuchał z twarzą surową.
— Pani bywasz tak bardzo tolerującą, rzekł, że to czasem na indyfferentyzm zakrawa.
— Nie, mój ojcze — odezwała się Ada — tylko w mém przekonaniu — swoboda myśli nie może wierze być szkodliwa.... I ja wyznaję tę zasadę — że fałszom nie trzeba ust zamykać, aby się im nie zdawało, że dla nas są groźne.