Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przychodzi jéj na myśl ten moment, gdy zobaczywszy go, wyciągnęła doń ręce obie, gdy mu się przyznała, że tęskniła do niego. Zarumieniła się ze wstydu przed sobą — zakryła oczy.
— Co on pomyśli o mnie? rzekła w duchu — pomyśli, że ja go kocham! Nie — nie! Ja go nie kocham — nie mogę, nie będę kochała nikogo! O matko moja! jam ci to przyrzekła i dotrzymam, ale — nie mogęż mieć nawet ucznia — nawet przyjaciela! Nic! nikogo! Jestże w tém niebezpieczeństwo...?
On wie, że ma przyjaciółkę, siostrę we mnie — nic więcej.... Nic!...
Wstała uspokoiwszy się trochę, zadzwoniła na sługę, która wchodząc rzuciła na nią wejrzenie, jakieś ciekawe, niedyskretne, rozebrała się prędko i książkę wzięła do ręki.
Na stoliku leżała jedna z piérwszych powieści p. Sand, w których ona tak gorącemi barwami maluje uczucia, że się namiętnościami wydają....
Zaledwie przeczytawszy kartkę, odrzuciła powieść ze strachem.... W obrazie rodzącego się uczucia poznawała tak dobitnie swe własne, iż ją to przeraziło.
Z bolem głowy położyła się do łóżka, nie mogąc zasnąć. Gniewała się na siebie i płakała. Czuła się nieszczęśliwą, sama nie wiedząc czemu.