Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nianiu swych obowiązków. Nie zapominała o nikim, słyszała wszystko — prowadziła na raz trzy rozmowy różne, pamiętała o gościach swych, nie zaniedbywała nikogo, i starała się, aby obiad, który był bardzo wytworny, smakował im wszystkim. Pułkownik miał nadzór nad butelkami.... Usługa cicha, wprawna, szła z czarodziejską regularnością. Ale major — major wolałby był, jak sobie mówił w duszy, śmierdzącą jajecznicę w karczmie, niż te pulpety. Mało też jadł, trochę dla tego, że się wewnątrz burzył, po części, że mu wytworny stół nie smakował i wydawał się zagadkowym. Major potrzebował wiedzieć co je — zamaskowane mięsa, poprzestrajane ryby, tajemnicze siekaniny, sosy nieznanego pochodzenia — wstrętliwe mu były....
Jazyga nie był dawniéj tak zadomowiony i zardzewiały, nie miał w sercu téj nieprzyjaźni i wstrętu do wszystkiego co pańskie. Same stosunki dawne wojskowe zbliżały go do wielu znakomitych domów, szczycił się koleżeństwem i przyjaźnią generała hrabiego Wincentego i zjadał u niego obiady najdoskonalsze w Warszawie; — ale, ale — od ożenienia swego nauczył się nienawidzić arystokracyi i stał zapalonym demokratą. Nieboszczka żona pana majora Jazygi, była uboga, ale hrabianka O.... a rodziła się z litewskiéj kniaziówny. Gdy ją pokochał i zyskał jéj serce, — ro-