Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

patrzał.... myślał, czasem mu się łzy z oczu rzuciły, i — z wściekłością biegł karton szarpać w kawałki, rznąć i palić, by śladu po nim nie pozostało.... Po takim paroksyzmie leżał chory i potrzebował długiego czasu, aby znowu przyjść do siebie. Wielokrotne próby takie czyniły go w końcu coraz mniéj śmiałym, nie ważył się na te próby co go tyle kosztowały.... Niekiedy miesiące całe nosił się z myślą. Milczeć o niéj nie umiał, na chwilę się oderwać nie mógł.... rozpowiadał najobojętniejszym swe pomysły, konstrukcyę olbrzymich obrazów, charaktery osób, aż do kolorytu i obmyślanéj techniki.... i wszystko, wszystko to szło marnie, gdy przyszło myśli dać ciało!
W domu swéj dobrodziejki, któréj był wielbicielem, Mirosław zajmował stanowisko bardzo maluczkie — krył się za innymi, nie powołany nie odzywał się. Przychodził na obiady i wieczerze, resztę czasu spędzał na przechadzkach, w bibliotece lub w swém atelier w oficynie, w którém największy nieład panował...
Ponieważ gospodyni bywała niekiedy i muzykalna, a muzyka poważna, religijna czasami ją do egzaltacyi nawet rozmarzała — dom miał też muzyki reprezentanta w starym Czechu, przez długi pobyt w kraju zupełnie spolszczałym, z długiemi siwemi włosami i poważną fizyognomią, noszącym tytuł dyrektora, panu Wacławie Ruba-