Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No — a Zośka? rozśmiał się major; dziewczyna jak malina.... choć się wody napij.
— Ani słowa, odezwał się syn: będzie to dobra gospodyni.... bardzo dobra gospodyni.... choć....
— A tak — prochu nie wymyśli, ale do czego to się kobiecie zdało, kiedy ona i strzelać nie potrzebuje? — dodał major.... Zośka jest tak na swém miejscu.... jak nie można lepiéj.... Takiemi były babki nasze, pracowite, mężne, wytrwałe, prawdziwe żony żołnierzy.... A wierz mi, gdy potrzeba było — serca ich nieraz podyktowały głowie to, czego się najrozumniejszy człowiek nie domyślił. E! mospanie!! nie ma to jak takie Zośki....
Spojrzał na syna: — Hę?
Robert siedział nie przecząc ani potakując...
— Wam dziś popsutym po trosze, czego innego potrzeba — mówił daléj — niewiasty wedle pani Sand, albo tam jakiegoś wzoru, który naśladując, monstra się tworzą, ni do życia, ni do uciechy, ni do pracy!! Wiek nasz i przez to przejść musi, nim trafi na formułę kobiety, któraby ani w słup nie strzeliła, ani marnie przy ziemi przysiadła....
Zamyślił się major długo....
Zbliżali się do ganku w Źabliszkach, gdy się odwrócił i zapytał:
— Zośka ci się nie podobała? hę?