Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stosunkom. Kanonik widział, że trzeba było tę scenę do łagodniejszego sprowadzić zakończenia, i rzekł głosem spokojnym:
— Jeślim się pani naraził — proszę wierzyć, że pobudki miałem najczystsze, natchnione dla niéj miłością chrześciańską, troskliwością ojcowską....
— Tak, i podejrzliwością prawdziwie niemiłosierną — upokarzającą mnie, oburzającą — zawołała Ada nie mogąc się uspokoić.... Więc przez tyle lat, patrząc na moje postępowanie, ksiądz kanonik nie nabrał dotąd zaufania w mym charakterze?... Przychodzi mi zrozpaczyć, abym je kiedy zdobyć mogła....
Ton ten pozostawiał księdzu tylko dwie ostateczności: albo odwołanie i przeproszenie za to, co się ośmielił powiedzieć, lub wystąpienie z piorunami, grozą, wymową. Cofnąć się nie dozwalało mu usposobienie, nawyknienie, zasady; zmarszczył więc brwi mocniéj jeszcze i wystąpił podnosząc rękę do góry, jakby istotnie gromił penitentkę u konfessyonału:
— Nieopatrzna, nieszczęśliwa, zaślepiona, biedna niewiasto.... twój gniew dowodzi przeciwko tobie — żem ja miał słuszność, że cię niewidzialnemi pęty objęła namiętność, dla któréj gotowa jesteś odepchnąć niewygodnego doradcę sumienia, starego przyjaciela, wiernego sługę.... Sądzisz, że się usta moje zmażą pochlebstwem i fałszem? Nigdy....