Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie przypuszczał nawet ażeby się znalazła na święcie kobieta, któraby innego nad niego przenieść mogła — a toćby chyba oczu nie miała! To nie może być! mówił w duchu, i zakończył: — Z bożą pomocą, jakoś to będzie!




Bytność majora w Ruszkowie nie pozostała bez skutków. Ze sposobu jakim był przyjęty, z krótkiéj rozmowy na osobności z p. Robertem, z różnych pomniejszych oznak, ludzie zaczęli wyciągać rozmaite wnioski. Niektórzy bojaźliwsi, zostawiali je przy sobie; inni, których interesom zagrażała zmiana stanu i bytu panny Ady, zaczęli się niepokoić, szeptać i myśleć o środkach zapobieżenia temu co im się zdawało zagrażać.
Być może, iż bystre oko Ady dostrzegło pewnych oznak tego niepokoju — może też ona sama ulękła się siebie i uczuła jakieś niebezpieczeństwo.... następnych dni otaczający ujrzeli ją inną niż od dawna widywali. Stan to był, do którego nieraz już wracała i wychodziła z niego, stan rozgorączkowania jakiegoś, w który wpadłszy szukała gwałtownie pochłaniającego zajęcia, celu w życiu — czegoś, coby ją oderwało od rzeczywistości.
Z rana zawołano Oblęckiego, — panna Pretwiczówna była już w bibliotece, w któréj się piękny zbiór jéj sztychów znajdował. Siedziała z brwią na-