Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziwiłł — taką mu wyszukamy, że — klękajcie narody! Zobaczysz — ale — gdy seryo tak myślisz....
— Mówię ci — seryo.... dodał major....
— Milczmyż z tém — cyt! — chytro, mudro.... inaczéj się nie uda....
Erdziwiłł wąsa pokręcił — i zamyślił się.
— Syna trzeba sprowadzić....
— Przyjedzie do mnie na Ś-ty Piotr.... odpowiedział Jazyga; tymczasem gdyby się co upatrzyło.... nie źleby było....
— Czy chcesz sam wybierać i dopiero na upatrzonego syna puścić? rozśmiał się gospodarz.... E? bratku? e?
Major schwytany na uczynku zarumienił się. A juściż ja mu narzucać nie będę — ale — ale czworo oczu więcéj widzi!
— Gdzie tam — bratku! nieprawda, jako żywo — odparł Erdziwiłł. Wierz mi, gdy idzie o żonę, tylko ten widzi co ją bierze....
— Ale miłość i fantazya ślepe są!
— Gdzie tam! Inaczéj one patrzą — a no doskonale widzą to, czego my postrzedz nie możemy. Dodam ci jeszcze: syn twój niekochliwy, sam mówiłeś, jak się ożeni nie bardzo kochając — bieda będzie.... Trzeba, żeby się okrutnie rozmiłował....
Jazyga zmilczał smutnie jakoś.
— Więc cóż? rzekł — puścić go tak na los szczęścia? a nuż....