Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I majorowi jakoś w duszy zrobiło się weseléj, powiedział sobie: — Przy pomocy bożéj — Jakoś to będzie!
Co się niezmiernie rzadko wydarza, po powrocie z długiéj podróży, nie nastręczyło się nic, za coby połajać należało, pogniewać się było można. Przykładny porządek panował wszędzie. Ogrodzenia około łąk, które wyjeżdżając kazał poprawić, stały odnowione, nigdzie bydła w szkodzie, a stary, odświeżony dworek tak mu się już z dala uśmiechał!!
W tym domku on przeżył i najsłodsze i najboleśniejsze życia chwile, tu on zdobytą z trudem, ukochaną przywiózł żonę, tu mu się ten jedynak urodził, tu spędził dzieciństwo — tu umarła mu jego jedyna — i ztąd ją na cmentarz pod kościołek wyniesiono.... Wszystkie sceny te przebiegły przed jego oczyma, nim się znalazł w dziedzińcu, nim stanął przed gankiem, gdzie nań wyprostowany po wojskowemu czekał ekonom pan Burakowski, niegdyś towarzysz Roberta zabaw dziecięcych, syn starego ekonoma....
— No — co dobrego u was, panie Erneście? spytał wesoło major.
— Dzięki Bogu, wszystko w porządku, odparł w rękę go jak ojca całując młody chłopak. Nowego tak dalece nie ma nic. Bułana miała źrebię niczego, klaczka z łysiną. Sianokos na błocie za-