Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dział o niczém, mógł nawet sądzić, iż ojciec myśl tę zarzucił, bo jéj więcéj już nie podniósł. Tak samo się i pułkownikowi zdawało.
Gdy przyszło do rozstania się z ojcem, Robert, który do niego był serdecznie, po dziecinnemu przywiązany — tak uczuł, że mu jego dworek opustoszeje, tak to dał widzieć, że tém majora rozczulił... W końcu, nie mogąc się tak pożegnać z nim — odprowadził do blizkiego miasteczka, jeszcze.... a i tu obu im trudno się było z sobą rozłączyć. Stary miał na oczach łzy.... zdawało mu się teraz, że chcąc synowi dać swobodę, chybił, siebie i jego skazując na tęsknoty i trwogi.... Tyle ich mil rozdzielało! Listy są tak mało mówiące! Życie tak krótkie — chwile tak niepowrotne.... Jazyga żałował, że przy takiém poczciwém dziecku nie osiadł — ot tak, jak gracyalista.... oddając mu wszystko....
Gdy nareszcie przyszło się rozjechać — major nie bez myśli, przypomniał Robertowi:
— Słuchajże-no — na Ś-ty Piotr.... bądź co bądź, będę się ciebie spodziewał. Choć to dla gospodarzy bardzo gorący czas, rób sobie co chcesz, choćby ekonom miał co zgnoić, zaniedbać, a bodaj skraść, wybierz się tak, abyś u mnie — a prawdę powiedziawszy, u siebie w Żabliszkach dłużéj zabawił. Proszę cię.... Zatęsknię się po tobie.... Przyjedź na dłużéj.