Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mię wydawało się wyższe od drugiego, i mnąc czapkę w ręku — począł powtarzać od progu.
— Nie przeszkadzam! nie przeszkadzam!
— Ale mi WPan nie przeszkadzasz, protektorsko odezwała się składając papier panna Hortensya. Spojrzała mu w oczy, i cicho dodała:
— Cóż tam nowego?
— Cha! cha! zaśmiał się, ręką usta przysłaniając Musiatowski, a potém palcami wskazując w stronę pokojów głównych panny Ady — wielkie przygotowania na przyjęcie wielkich gości. Jak Boga kocham....
— Jakich gości? WPan wiesz, że u nas i dla króla się przygotowań nie czyni — odezwała się Hortensya.
— Tak, ale dla ojca pana Roberta!!
Musiatowski wargi wydął, oczy wytrzeszczył, rękę jedną podniósł do góry.... Ho! ho! to figura — jak się okazuje!
Po cichu kilka kroków ku biurku się zbliżył, widząc, że panna Hortensya słucha go z uwagą natężoną.
— Sama pani kazała kredencerzowi srebra wielkie... przewietrzyć — ogrodnikowi kwiaty odświeżyć, a Zamszyńskiemu dać starego węgrzyna, którego i my też — ekstra święconego, powąchamy....
— Któż ci to mówił?? spytała panna.