Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znam dobrze moją dobrodziejkę, jednak w tém, i w wielu innych rzeczach, nie rozumiem jéj.
Gdy ks. Otto w imię idei, którą ona przyjęła, przemawia, wpływ ma ogromny — w innych razach, z poszanowaniem mu się uchyla, zbywa milczeniem i żadna siła jéj z własnego toru nie sprowadzi. — E! Hic mulier! któż powie, że znał kobietę —?
W sprawach majątkowych, gawędził daléj pułkownik, paląc cygaro — mieliśmy nadzwyczajne szczęście. Za życia nieboszczki staréj pani, ledwie że się majątek dawał utrzymać, pannie naszéj wiodło się nadzwyczajnie. My cośmy zaczynali obarczeni długami, oczyściliśmy majątek.... Składamy kapitały, choć.... choć ksiądz kanonik nas tęgo podrzyna....
— Na to nieżałuje widać? wtrącił major.
— Ona nie żałuje na nic co się z jéj przekonaniem zgadza — rzekł Brandys; — ale niechże jéj kto spróbuje swoje narzucić!! Ale! Ale! ma fantazye.... Na książki, na ryciny, któremi choć w piecu palić — gotowa dać grosz ostatni; a przyjedzie kto za składką jakąś natarczywie się jéj domagając — odmówi. Nazajutrz takiemu co zdaje się nie wart pomocy, sypnie.... Kto to tam wie co w niéj gra. Zdaje się, że nad wszystko słabą być nie chce, ani za taką poczytaną.
— Pycha — rzekł major.