Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mój stary.... Nie śmiałem mu tego powiedzieć.... Pochwaliłem. Patrzę, mój Oblęcki stoi przed swoim obrazem, stoi, oczy mu słupem się postawiły — jakby zdrętwiał cały.... Myślałem, że go poncz znudził. Co tobie? trącam. Gdzie! ani mnie widzi, załamał ręce i poczyna sam do siebie....
— „Nie poczciwy zuchwalcze! tobie to ideały malować! Świętokradzco.... tobie! Śmiałeś się porwać na to, co najwznioślejszego ma ziemia i niebiosa....
„Ty! żabo.... ty....”
Schwycił się za włosy, i jak ryknie, jak wyrznie obcęgami w obraz, jak go pocznie na kawały drzeć. Furyat się z niego zrobił, myślałem, że go związać przyjdzie.... Nimem przyskoczył, już było po wszystkiém, kawałki płótna powrzucał w ogień.... pieniądze, które mu zapłaciłem, natychmiast na stół cisnął i nie rychło go uspokoiłem.... Płakał, upił się i zasnął szczęśliwie.
Nazajutrz zbudziwszy się, przeprosił mnie, i w najlepszym humorze w świecie do Ruszkowa powrócił, nie chcąc za nic drugiego obrazu malować. A mnie wystrychnął na dudka, bo mi prezesowa wierzyć nie chciała, gdym jéj to opowiedział. Cóż? nie waryat?....
Długie nieco opowiadanie Zarznickiego prawdziwą uczyniło majorowi przyjemność. Ożywiła się rozmowa, ciągle obracając około Ruszkowa. Trwa-