Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A tak! jak Boga mego kocham — począł Zarznicki. Wracając do Ruszkowa....
— Herbatę podano — proszę — przerwał Robert, nie rad, że ojcu potakując utwierdza go w zdaniu Zarznicki. Sądził, że tém przerwie poczętą rzecz o Ruszkowie, ale uparty sąsiad, kończył idąc:
— Wracając do Ruszkowa — to mości dobrodzieju — arka Noego. Co ta tam znudzona panna nazbierała zwierząt wszelkiego rodzaju! Począwszy od tego żółtego Jezuity, ks. Ottona....
— Czyż Jezuita? spytał major.
— A jużci-ć! dosyć nań spojrzeć — mówił Zarznicki.... Filut, bo tak jest poczciwy i surowy dla siebie, że gdyby człowiek chciał, to mu nic zarzucić nie podobna.... A pod tą skórką baranią!! ho! ho! ho....
— Przecież sam pan powiadasz, iż mu nic zarzucić nie można — wtrącił Robert.
— Sam to powiadam, bo co prawda to prawda — ale Jezuita, śmierdzi mi.
Major wnet dodał:
— O i mnie....
— Tych ludzi przez skórę czuć....
Robert zajął się herbatą, milczał.
Zarznicki z zapałem daléj ciągnął:
— Panna Hortensya! O! to — panie dopiero.... jaszczureczka.... Znają tu ją ludzie.... Prawdzi-