Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakoż Iwaś uznał słuszność przestrogi, otrząsł się, czapkę zdjął nieco, poprawił włosów, surdut ociągnął, kołnierz wyprostował, i już wcale ochoty do snu nie okazywał.... Podróżny tylko choć się już do celu zbliżać zdawali, nie wyszedł z głębokiego swego zamyślenia....
Wtém alea lipowa się skończyła, i niedaleko ukazało ogromne podwórze, otoczone ogrodzeniem w słupach murowanych... z bramą w pośrodku, która prowadziła do dworu. Szymek nie mający żadnéj specyalnéj instrukcyi i wnioskując własnym rozumem, iż pan major, którego wiózł, nigdzie indziéj prócz dworu zmierzać nie może, wprost się skierował na bramę. Stała przy niéj ładna, dzikiem winem okryta chatka odźwiernego, 1 wychodzący z niéj staruszek już się zabierał wrota otwierać, gdy nagle, jakby przebudzony major, chwycił gwałtownie za ramię Szymka, i krzyknął przerażony, a gniewny:
— Trutniu jakiś! nawracaj! na folwark!
A że konie się nie łatwo dały wstrzymać i z pod samych wrót odwrócić, major uderzył woźnicę po ramieniu, w największym gniewie, powtarzając:
— Nawracaj skurczypałko! do kroćset batalionów....
Szymkowi tego było za wiele, czuł się pokrzywdzonym na honorze, zatrzymał konie i zamiast je zwrócić, sam się obrócił ku panu.