Przejdź do zawartości

Strona:A propos... 200 pereł humoru.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spojrzeć na tablicę i zaraz wiem, że potem idzie B. Jak B gotowe — spojrzę i zaraz widzę, że teraz trzeba C... i tak dalej!

*

Jeszcze o jąkale. — M-ma-ma pan kwa-kwadrans cz-czasu? Chcia-chciałem z panem pp-po-pogadać p... p... pięć minut.

*

— Niema reguły bez wyjątków.
— Nie zawsze. Jaki jest wyjątek z reguły, że wszyscy ludzie muszą umrzeć?
— Jest to właśnie wyjątek z tej reguły, że niema reguły bez wyjątków.

*

Bankier Goldfein wyrzekł się wiary ojców swoich, wyrzekł narodu, przyjął chrzest wraz z żoną i synkiem, zaczął bywać w towarzystwie wyłącznie polskiem i katolickiem, słowem bankier Goldfein zasymilował się do szpiku kości. Jedno go tylko trapi: jego synek, dwunastoletni spadkobierca, ma straszny akcent. Mówi po polsku z żydowska — i to do tego stopnia, że Goldfein postanowił posłać swoją pociechę do internatu katolickiego, w którym wychowuje się młodzież arystokratyczna i ziemiańska, proceptorami zaś są księża. Goldfein ma nadzieję, że śród takiego towarzystwa chłopiec pozbędzie się żydowskiego akcentu i zacznie mówić po polsku, jak rodowity polak.
Po pół roku Goldfein pojechał odwiedzić synka. Przy wejściu do internatu spotyka księdza:
— Czy ksiądz dobrodziej nie wie, gdzie jest mały Goldfein?
Na to ksiądz:
Co mam nie wiedżecz? Sze bawi tam w ogródku.

*