do wściekłości, malarz wyciąga z kieszeni rewolwer i strzela w sufit. Pisarz odwraca się, rzuca błędne spojrzenie na rozjuszonego przyjaciela i mówi uprzejmie:
— Pomyślności!
I pisze dalej.
— Litościwa osobo, ślepy jestem...
— Jakto ślepy? Przecież pan czyta gazetę.
— Gdzie ja tam czytam! Obrazki sobie oglądam...
„Przejrzałem tom wierszy, który dałeś mi do przeczytania. Szkoda, żeś mi go nie dał do napisania”.
Fragment rozmowy, słyszanej na ulicy:
„...a chłopak ma osiem lat, to już na posyłki chodzi i sam na własne alimenty pracuje”...
— Jak się masz, Franiu? Ładnieś się wczoraj wstawił! Byłeś tak pijany, że nie rozumiem, jak doszedłeś do domu?
— Ja? Świetnie! Tylko kiedy byłem już na schodach, to mi jakiś pijak na rękę nadepnął.
Jeden z urzędników ministerstwa oświaty dostaje stos jakichś legitymacji do ułożenia według alfabetu. Dyrektor departamentu wchodzi do pokoju i zastaje przed urzędnikiem dużą tablicę z abecadłem.
— Panie, poco panu to abecadło?
— A, panie dyrektorze, bo to bardzo wygodnie! jak ułożę wszystkie legitymacje na A, wystarczy tylko