— A jednak przejdzie!
— Jak?
— Przepłynie!
— Przecież rebe sam mówił, że go nie wolno?!
— To on się będzie pytał, tak?
O północy zjawia się w komisarjacie jakiś jegomość:
— Panie komisarzu, żona moja wyszła z domu dziś wczesnym rankiem i dotychczas nie wróciła. Obawiam się, że się jej coś stało.
— Musi mnie pan poinformować, jak żona wyglądała. Wzrost?
— Czy ja wiem? Zwyczajny...
— Waga?
— Nie mam pojęcia.
— Kolor oczu?
— Taki jakiś... Sam nie wiem.
— Jak była ubrana?
— Nie wiem... Pewno nosiła jakąś suknie i kapelusz. Ale wiem, że miała ze sobą psa.
— Jakiego psa?
— Foxterjera. 30 centymetrów od ziemi, waży 8 i pół funta. Głowa biała, prawe ucho czarne, na czole bronzowa gwiazdka, wielkości srebrnej dwuzłotówki, ogon obcięty, na tylnej prawej nodze szrama, metalowa obroża z numerem 1374.
Finkelsteina ugryzł wściekły pies. Przyjaciele jego są bardzo zaniepokojeni:
— Idź zaraz do doktora, żeby ci coś zastrzyknął, inaczej w ciągu trzech dni dostaniesz sam wścieklizny.
— I co?
— Jakto co? Zaczniesz gryźć ludzi, jak pies.