Strona:A. Lange - Zbrodnia.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gi... Jak wiecie nasza ulica jest nieco malfamée... Oczywiście nie dla tego, że ja tu mieszkałem, albo dlatego, że mieszka Władek (wskazał na mnie), ale z powodu tych dam, których na niej aż za nadto. Wracałem raz do domu późno w nocy i natknąwszy się na stróża nocnego — zgłupia frant, ot tak! dla farsy, pytam go: — Powiedzcie mi też dobry ojcze, gdzie tu tego... rozumiecie?... On zaś, ująwszy mnie za rękę, powiada: — Na miłość boską, panie — i po cóż to panu dzieweczki? Pan wygląda na uczonego człowieka — i po cóż to panu rozpusta?.. Żali pan chce zgubić swoją duszę? Alboż pan nie wie, jakie to okropne katownie przygotowane są w piekle dla tych, co się oddawali żądzom zmysłowym? Jako ów żołnierz, o którym pisze o. Serafin, że chrapliwym głosem gadał za to, iż się kochał w pieśniach wszetecznych, a golenie i biodra wrzody mu obsypały, iż się kochał w pięknych biodrach, a sprośna żaba wysysała mu piersi, iż się kochał w całowaniu onych drażniąt; takie pana kary wieczyste w otchłaniach piekielnych czekają! Niech pan odpędzi szatana! A te nieszczęsne, biedne sieroty wszeteczne — to są okropne wysłanki djabłowe! Potępione — i innych na potępienie wodzą! — Tak mi gadał