Strona:A. Lange - Elfryda.pdf/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejaki Lipski, z zawodu mularz, podejrzany o zabójstwo agienta policyjnego Grüna, a który dla jakichś powodów siedział w osobnej celi. W latach młodzieńczych Lipski nie jedną zdobył nagrodę słupa na igrzyskach wielkanocnych w Warszawie. Teraz chciał wszystkich olśnić raz jeszcze.
W minutę — jak wiewiórka — był na szczycie słupa; spuścił drut, do którego przyczepiono lampę, pociągnął ją ku sobie i umocował odpowiednio. Dla próby lampę zapalono, ale po chwili zgasła (długo nie używana). Próbowano jeszcze dwa-trzy razy; ciągle gasła, nareszcie się udało: lampa zapłonęła ładnym błękitno-białym płomieniem. Lipski spuścił się w minutę na dół, jakby płynął po powietrzu — i wrócił do swojej celi, dokąd go odprowadził żołnierz. Gdy zaś Lipski go pytał, poco ta lampa, ów odrzekł tajemniczo:
— Kniaź przyjedzie.
Osoba, zwana kniaziem — był to komendant fortecy, którego runt, zarząd, kancelarja i karauł oczekiwały gorączkowo.
Niemniej gorączkowo oczekiwał go nasz arcymistrz kuchni — Waśka.
Kilku żołnierzom nakazano jeszcze pościnać na wałach wszystkie krzaki, aby nikt się w tej puszczy nie mógł ukryć. I tak palisada reduty Nowogrodzkiej A fortu Kobryńskiego twierdzy B. L. — została wygoloną na gładko i na długi czas pozbawioną swych ornamentów.
Jednocześnie Alesza wyszedł na plac i zaczął czytać nazwiska jakichś trzynastu więźniów, któ-