Przejdź do zawartości

Strona:A. Lange - Elfryda.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i naraz stała się rzeczą nieodzowną rozprawa honorowa między obu panami.
Wybrano świadków i sprawa parę dni się toczyła, aż wkońcu oznaczono czas i miejsce spotkania. Ponieważ jednak o zamierzonym pojedynku rozmawiano zanadto głośno w hotelu Europejskim i Brühlowskim; ponieważ zajmowali się nim zarówno sami zainteresowani, jako też i ich znajomi i przyjaciele, stronnicy już to Witolda i Stefana, już to Ksawerego: tajemnica stała się tak publiczną, że kiedy adwersarze z całym aparatem, jaki przystoi sprawie pojedynkowej, stanęli w lasku Bielańskim: już na nich czekała policja — i natychmiast wszystkich aresztowała.
Witolda i Ksawerego zobowiązano słowem honoru, że natychmiast pojadą do domu — i to w towarzystwie strażników, którzy mieli ich pilnować, jako skazanych na areszt domowy.
W ten sposób obaj znaleźli się z powrotem w okolicy Larów — i tu osiedli, jako aresztanci, którym niewolno wyjeżdżać poza granice swoich majętności; niewolno jeździć koleją żelazną; przydany strażnik miał im rzekomo wszędzie towarzyszyć.
Jednakże niezaspokojony honor Ksawerego jakoteż i Witolda domagał się rozprawy. Umówili się zatym, że za dwa-trzy tygodnie muszą pojedynek urzeczywistnić; każdy z nich miał swoich świadków, którzy się nieustannie komunikowali i trzymali swoich paukantów au courant rzeczy. Oczywiście obaj byli mocno zdenerwowani.