Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie twarzami swemi i figurami stanowiły nader interesujący kontrast, Baronowa wspaniała, rozkwitła i leniwa brunetka, zmysłowa na pozór, lecz, w rzeczywistości, bardziej czuła, niż namiętna, — rzucała się każdemu w oczy swoją ociężałą pięknością. Betsy na pierwszy rzut oka nie wzbudzała zachwytu, lecz przy bardziej bliskiej znajomości czuło się w niej taki czar pożądliwego i bystrego rozumu, taki nieodparty urok nerwowej, zapalnej i chorej natury, szaleńczo palącej swe życie z obydwóch końców, że liczba jej wielbicieli przewyższała baronowej. Była niskiego wzrostu, z wytworną, szczupłą figurką, blondynka, niezdrowym jaskrawym rumieńcem, z olbrzymiemi szaremi oczyma i z nerwowym tikiem w prawym kąciku ust. Bardzo często zmieniała swoje sympatje. W obecnej chwili „niewolnikiem“ jej był oficer gwardji książę Czcheizde, — zazdrosny, głupi i niezwykle piękny gruzin. O względy baronowej zabiegał Sanin — młody adwokat przysięgły „wchodzące światło adwokatury kryminalnej“, jak go tytułowali sprawozdawcy sądowi gazet.
Ach, a propos, — rzekła baronowa, odrzucając w tył głowę i zwracając się do adwokata: — zupełnie zapomniałam podziękować panu za kwiaty, jakie mi pan wczoraj przysłał... prześliczny bukiet!...
W czasie tym leżała na kozetce, zmęczona po gwarnie spędzonym dniu i ociężała skutkiem wypitego przy obiedzie szampana. Sanin siedział z tyłu za baronową, oparłszy się o poręcz jej kozetki.
— Pan, widocznie, zasnął tam w kąciku, mr. Ge-