Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w świątyni ujrzeli pustelnika libańskiego, zupełnie obnażonego i przerażającego swem kościstem, pożółkłem ciałem. Najstarszy kapłan podał mu nóż. Nieznośna cisza zapanowała w świątyni. Ten zaś, nachyliwszy się prędko, uczynił jakiś ruch, wyprostował się i z rykiem bólu i ekstazy rzucił naraz do stóp posągu krwawy bezkształny kawał mięsa.
Chwiał się. W tedy najstarszy kapłan podtrzymał go delikatnie, objąwszy ręką za plecy, podprowadził do posągu Izydy, i ostrożnie nakrył czarną opończą, pozostawiając tak na chwil kilka, aby tam w sekrecie, niewidzialny dla innych, mógł złożyć na ustach zapłodnionej bogini swój pocałunek.
Zaraz potem ułożono pustelnika na mary i zniesiono z ołtarza. Najstarszy kapłan wyszedł z świątyni. Uderzył on drewnianym młotkiem w wielką miedzianą tarczę, zwiastując całemu światu, iż spełniła się wielka tajemnica zapłodnienia bogini. I wysoki, tkliwny dźwięk miedzi popłynął nad Jerozolimą...
Królowa Astis, wciąż jeszcze drżąca na ciele, odchyliła w tył głowę Eljawa. Oczy