Strona:Żywe kamienie.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



CZĘŚĆ III.
W

Wyprzedził lekarz na koniu, gromadę całą. Na oklep jedzie, — w popłochu chwili nie zdążył osiodłać szkapy, ledwie te wory ziół i kamieni narzucić mu zdołał na szyję. Kiwa się nad temi wory kołpak i broda starego. Naleczył się dziś ludzi na odpuście, napatrzył doli wszelakich; duma tedy nad niemi, rozważa w sobie dziwne sprawy człecze; nadewszystko: — jakto nie jednemu porwaniu się ludzi przodują żywe kamienie grobów i żonglerowych opowieści duchy.

„Boża-ż to wola nadaje im osobliwą władzę nad duszami? Czy szatan tak niemi zwodzi? Lub może te gwiazdy, tak dziś rozjarzone na niebie, dopomniały się w duszach o swoje horoskopy?.. A jeśli nie Boża, nie czarcia, nie gwiazd to sprawa, może to one mediae virtutes, — doli i żądz człeczych. nie wyżytych w murach, — wloką siły młode na przygody, wyrzucając tęsknoty niejedne i ponad to Empireum samo?..“