Ta strona została uwierzytelniona.
Z »NOKTURNÓW« JERZEGO RODENBACHA.
IM CZĘŚCIEJ MYŚLĄ DUSZA W PRÓŻNIĘ ŻYCIA WCHODZI,
WIDZI, JAK SNY SPADAJĄ W NICOŚCI GŁĘBINY:
NIC BEZMIERNEJ TĘSKNOTY SMUTKU NIE ŁAGODZI
I NIC NIE POCIESZA STOSKANEJ GODZINY!
WIECZNIE ZNANE JUŻ BRZEGI, NIEZMIENNE PEJSAŻE,
BIEGI WÓD ZAMYŚLONYCH, KĘDY ŁABĘDŹ PŁYNIE —
I ŻADNA NIESPODZIANKA — WCIĄŻ TE SAME TWARZE,
NIE DAJĄCE DŹWIĘKU NOWEGO GODZINIE!
I ZAWSZE, Z POWOLNOŚCIĄ, PODOBNĄ DO SŁOTY
PŁACZĄCEJ W DNI JESIENNE — GDZIE PRZEDMIEŚCIA SINE,
JAKIŚ MŁYN, POWOLNYMI SWYCH SKRZYDEŁ OBROTY,
KRĄŻY BEZUSTANNIE I MIELE GODZINĘ!
przełożył Wincenty Brzozowski.