Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech wszyscy djabli!... Znowu się zagadałem.
Generał uskarżał się na przemęczenie. Miał pilną, denerwującą robotę, ale dokonał wielkiego dzieła, mianowicie — tu prosił o poufność — wykrył i trzyma w ręku centralę szpiegostwa angielskiego. Operowała ona głównie w portach wojennych a interesowała się przedewszystkiem, rzecz prosta, pracą naszych stoczni morskich, łodziami podwodnemi i rozkładem pól minowych.
— Od pół roku obserwowałem tę robotę i miałem u nich gdzieniegdzie swoich ludzi, którzy wpychali im ważne dokumenty i informacje z najlepszego źródła, bo ze specjalnego biura sztabu marynarki. To biuro pracowało wyłącznie tylko dla nich, fabrykując tajne akty i dokumenty wedle najściślejszych wzorów służbowych. Raporty komendantów łodzi podwodnych, wykazy założonych min, ewidencja obstalunków, plany nowych motorów i urządzeń, statystyki strat, instrukcje... Poszło tego dużo w ruch. Płacili od sztuki, kosztowało to rząd brytyjski około pięciu miljonów marek, co jest drobnostką, ale niejeden ich torpedowiec czy krążownik wyleciał w powietrze, płynąc wedle naszych map. Dziesiątki statków pomocniczych czyhają na nasze łodzie podwodne tam, gdzie ich niema, a tymczasem... Zabawne historje...
— Na miły Bóg, niechże pan ich nie spłoszy! Zrujnuje pan tak wygodną organizację!
— Miałem po temu swoje powody. Ale nie