Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o jakich już oddawna zapomniano w tym domu, w Mannheimie i bodaj w całych Niemczech. Znosiła kiełbaski, białe bułeczki, szynkę, kurczęta pieczone, ciastka z kremem, prawdziwą kawę, prawdziwe masło, prawdziwy cukier. Tym razem była to tradycyjna chluba tego kraju, nadreńskiego Pfalzu, od lat zatracona i nieobecna — olbrzymi półgęsek. Zabrano się doń natychmiast i nikł w oczach, jedli wszyscy na wyścigi, jadł nie gorzej od innych i doktór Heim. Szło to tak szybko, że pani Schramm zaledwie zdołała uratować i odłożyć spory kęs dla nieprzejednanego ojca.
— Panie Heim, Niemcy już od dwuch lat jedzą to, co w pańskiej Ameryce dają świniom — łubin, otręby, siekankę z trawy, brukiew. Panie Heim, czy pan spotkał u nas bodaj jednego tłustego człowieka? Wczoraj w Heidelbergu radca Knoff ukradł docentowi Wolffke dwie tygodniowe kartki chlebowe — sąd honorowy. Znakomity von Hintze odkrył dużą pożywność w badylach łopianu, jeżeli tylko przetrzymamy do wiosny, Niemcy będą zbawione. Wówczas wyręczymy Pana Boga w ukaraniu Anglji, zresztą podobno od jutra trzy razy na dobę wszystkie stacje nadawcze będą eksmitowały odnośne ponaglenie — Gott straffe Egland... aber schnell!
Odrazu za pierwszem spotkaniem pani Greta wychodząc zabrała ze sobą doktora. Odprowadził ją na dworzec i nawet wsiadł z nią do wagonu, a w pół godziny później, sam nie wiedząc jak się to