Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

padał w znajomą sobie czuwającą senność żołnierza, pogrążał się na parę sekund w nicości i wynurzał się, ale za każdym razem wpadał w nowe zagmatwania półsnów.
...Rita podlewa róże, płoną w słońcu jej rude włosy i zapach róż otacza ją niebiańskim, jakimś nierzeczywistym urokiem. Tuż za oknem rozpościera się morze i szemrze łagodnie zielonkawo-błękitną falą. Dziwi go, że Rita jest tak spokojna w obliczu morza, patrzy na nią z obawą, ale ona odwraca się ku niemu i na jej tajemnej, zamkniętej twarzy rozkwita niespodziewany uśmiech.
— Kiedy ty jesteś ze mną, niczego się nie boję...
...Obudziło go groźne, żelazne, głuche trzaskanie, drga i wstrząsa się pod nogami stalowa podłoga. Łódź opada bezsilnie coraz głębiej i nic jej nie zatrzyma, legnie na dnie dwuch tysięcy głębiny, a zanim dojdzie dna lada chwila zmiażdży ją straszliwe ciśnienie, rozerwie na strzępy i zgniecie w jedną miazgę. — Co za straszliwa śmierć — odzywa się ktoś, który siedzi za kuflem piwa i czyta o tem w gazecie, a gazeta trzęsie mu się w rękach. Odpowiada mu na to z mrocznej otchłani morza on, którego dusza w postaci nikłej bańki powietrznej szybko płynie ku górze. — Głupi cywilu, toż to dla nas wymarzona, najlżejsza śmierć!
...Wciąż jeszcze mówi Gebeschuss, głosem przyciszonym, pełnym szacunku. Jego oczy przenoszą się z twarzy komendanta na portret cesarza. Stoi