Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mknięte na mur, gdy ze swemi kartkami po całych dniach chodził głodny, a nocami ziąbł w pierwszorzędnym hotelu, gdzie w każdym numerze wisiały kartki, oznajmiające, że tej zimy centralne ogrzewanie nie będzie czynne... Nigdzie uśmiechu ani żywszej rozmowy. Zgnębienie i tępa obojętność na wszystko. I w Ludwigshafen nie było wesoło, ale życie było jednak możliwe, zakrawało ono na jakieś podobieństwo do dawnych czasów z przed wojny. Tu nastręczała się myśl, że stan taki nie może potrwać długo, że nadchodzi kres, że w ciągu tej zimy musi przyjść nareszcie upragnione zwycięstwo i niechże się nie opóźnia...
Za to gazety codzień dostarczały nowych dowodów na to, że zwycięstwo jest bliskie i nieuniknione, i trąbiły zdrowym, oficjalnym optymizmem. Rosja się nie liczy, owszem, zdobędziemy tam niewyczerpany ług i każdy Niemiec będzie się mógł wreszcie najeść... Anglja kapituluje! Statystyka zatopionych statków okrywała mury olbrzymiemi cyframi. Rumunja już daje zboże i naftę. Amerykanie? Bluff. Zresztą, gdyby nawet było w tem coś realnego, zajmą się tem po drodze nasze łodzie podwodne.
Łodzie podwodne i nic więcej! Było to czyste zaślepienie. W departamencie chemicznym wręcz mu powiedziano, że Anglja nie dociągnie do nowego roku i koalicja będzie zmuszona prosić o pokój. Wobec tego nie warto już rozpoczynać rozbudowy zakładów w Ludwigshafen, ani w Biebrich, ani w Höchst