Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nej, splątanej wstędze błyskawicy przemknęła w rozbudzonej myśli cała jego dola i niedola, niczego nie zapomniał, niczemu się nie zdziwił, niczego nie pożałował i oto zatrzasły się za nim jakby drzwi. Odcięty od majaków, od chorych przywidzeń stanął w obliczu prawdy dnia i tej godziny, odnalazł siebie, wrócił do siebie. Ogarnęła go radość istnienia, wabiła ku sobie niewiadoma przyszłość, bezgraniczna jak w złudzeniu pierwszej młodości lat. Zapragnął żyć.
Wiedział, jak strasznie niepewna jest każda jego chwila, że nigdy śmierć nie była tak blisko.
Ach, żyć!... Życie trzeba obronić, to życie trzeba zdobyć...
Obudził się w nim bojowy oficer, dawny człowiek wojny. Rozumował i działał jednocześnie, śmierć czyhająca zewsząd nie obezwładniała myśli, nie płoszył jej rzekomą pogardą ani lekkomyślną brawurą. Znał jej potęgę. Nie liczył na traf, na szczęście, ani na jedną chwilę nie poddał się zwątpieniu. Myślał zimno, uporczywie. Zrobi się, co się da, a reszta...
Wiedział, że lada sekunda zacznie artylerja niemiecka. Dziwiło go, że jeszcze milczy — czyżby aż tam dosięgła panika i rozprzężenie?...
Nie czekał długo.
Zawyło, powietrze wypełniło się gwizdem i pędem, ale wybuchy odzywały się przed pierwszą pozycją, ogień kierował się wgłąb atakującej kolumny. Claude pośpieszał, aby czemprędzej dobiec ro-