Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się teraz i stała się dwuznaczną i wieloznaczną — nieodgadnioną.
Kapitan Gutzner skromnie siedział przy adjutanckim stoliku, czekając na efekt swego posunięcia, gdy szef zaczął przeglądać poranne dzienniki. Generał wkrótce przestał szeleścić szmatami gazet i zadumał się. Wsparł się na rękach i zapatrzył się w okno, po chwili ukrył twarz w dłoniach i myślał. Kapitan Gutzner uznał, że trwało to za długo... Czyżby generał był pod przykrem wrażeniem oczekiwanego zresztą faktu? Czy mu żal Evy? A może odezwało się przelotnie tak zwane sumienie? Zapewne uważa że notatka jest zbyt ryzykowną? Myli się, każde jej słowo jest zważone i przemyślane.
Kapitan Gutzner był dostatecznie zaprawiony w cynizmie swojego zawodu, ale jako młody człowiek niezawsze jeszcze zgadywał swego zwierzchnika. Generał zasłonił twarz rękami poprostu dlatego, że chciał ukryć przed adjutantem swoją radość a zarazem odegrać komedję poruszonego serca — służba służbą, ale, do djabła, jest się przecież człowiekiem... Wyglądało to na słabość, ale doprawdy wstyd było w tak drażliwej sprawie pominąć wszelkie ceremonje.
— Gutzner, kto redagował notatkę?!...
Kapitan nie odpowiedział, skulił się i uśmiechnął się z wdziękiem najskromniejszego winowajcy, jego niezdecydowane rozłożenie ramion mówiło — cóż robić, panie generale, robi się, co można... Tu zerknął na generała i dopiero dostrzegł w nim znamiona najwyższego zadowolenia, źle maskowane