Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każdą swoją wizytę u Symienieckich, Karasiów, czy Pajęckich ukrywała przed Ewarystem, by nie sprawić mu przykrości. A tam w ogóle nie mówiło się o jego istnieniu.
Gdy jednak Ewaryst został szefem sprzedaży i zaczął robić nowe znajomości, rzeczywiście bardzo nieszczególne, a Bogna z niebywałą stanowczością przeciwstawiła się temu, postanowiła dać mu w zamian powrót do stosunków z rodziną.
Borowicz podziwiał tu znowu jej talent w zjednywaniu ludzi. Przecie sam wbrew przekonaniu pomagał Bognie w tych manewrach. Nie tyle może wbrew przekonaniu, ile na przekór swojej czysto emocjonalnej niechęci do Ewarysta. Osądzając rzeczy na zimno, bynajmniej nie uważał go za człowieka, którego należy bezwzględnie i raz na zawsze potępić. Przeciwnie, o ile mógł i o ile potrafiłby podjąć jakiś wysiłek, chętnie sam podałby rękę każdemu, komu noga się poślizgnęła. Jego relatywizm etyczny wykluczał wszelkie ostateczne wyroki. Tutaj jednakże chodziło o nieznośny paradoks zestawienia Ewarysta z Bogną. A zdawał sobie sprawę, że ponowne zaaklimatyzowanie Ewarysta w towarzystwie, może jedynie zwiększyć trwałość tego paradoksu.
Rezultatem wielu zabiegów było to, że pomału tu i owdzie zaczęto go przyjmować. Dużo do tego przyczynił się i Urusow, który „pryncypialnie“ pomagał Bognie, będąc zdania, że Malinowski znacznie się ogładził, wyszlifował, utemperował, a byłoby stratą zmarnować go dla ludzkości:
— Zresztą taki człowiek nie powinien zginąć — wykładał z przekonaniem — byłoby to zaprzeczeniem te-