Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miesięcznie, lecz same utrzymanie domu, przyjęcia, krawcy i inni dostawcy zabierali prawie wszystko. Ewaryst wymagał od Bogny stanowczo, by ubierała się elegancko i kosztownie.
— Moja żona musi wyglądać na moją żonę — mówił.
— Ale skąd my na to weźmiemy!
— To moja rzecz — irytował się.
Irytował się również, gdy go pytała, czy nie robi długów. Nie umiała sobie wytłomaczyć, skąd bierze pieniądze na hulanki, na parodniowe eskapady do Krynicy, na opłacanie członkowskich składek w klubach.
— Szczęśliwie gram w karty i na wyścigach — niecierpliwił się.
Jednakże nie zawsze grał szczęśliwie. Do uszu Bogny docierały wiadomości, że przegrywał i to poważniejsze kwoty. Ponieważ jednak o długach nic nie słyszała, przeciwnie, opowiadano jej, że Ewaryst zbyt chętnie innym pożycza, uspokoiła się, a raczej przestała o tym myśleć, gdyż był to okres, gdy zawisło nad nią nowe nieszczęście: Ewaryst zajął się Aliną Przyjemską i zajął się poważniej niż innymi.
Doszło do tego, że zamieszkał w jej willi w Konstancinie i tygodniami nie zaglądał do domu, tłomacząc się od niechcenia tym, że lekarz zalecił mu przeniesienie się na wieś.
Bogna zmizerniała, a jej stan nerwowy graniczył już z psychozą. Chodziła całymi godzinami po swoim wielkim, znienawidzonym mieszkaniu i coraz częściej płakała. Przestała odwiedzać rodzinę i znajomych. Nie mogła znieść współczujących spojrzeń i pytań, i pocieszania. Wstydziła się nawet pokazać się na ulicy. Zdawało się