Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

suwały się po jego świeżo ogolonej twarzy jedwabiście i pachnąco.
Przy śniadaniu pobieżnie przeczytał elaborat żony. Spisany był na czterech stronach i to wydało mu się zbyt krótkie.
Bogna jednak była zdania, że krótkość memoriału nie odbiera mu powagi:
— Natomiast dzięki temu jest strawniejszy, treściwsz, zabierze mniej czasu ministrowi. Pomyśl, jakbyś się skrzywił, gdybyś otrzymał do przestudiowania olbrzymi foliał. Zresztą, jak uważasz. Prawdopodobnie i tak będziesz wprowadzał tu różne zmiany.
— Oczywiście — zapewnił Ewaryst.
W biurze, po załatwieniu najpilniejszych spraw bieżących zapowiedział woźnemu, że nikogo nie przyjmuje i zabrał się do czytania. Bogna ułożyła rzecz wcale pomysłowo. Podzieliła memoriał na paragrafy, a w każdym były dwa ustępy: jeden zawierał krytykę dotychczasowej procedury, drugi wskazywał, jakie zmiany należy wprowadzić.
Jednakże Malinowskiemu w samej treści proponowanych reform wiele się nie podobało. Zaczął kreślić, przerabiać, dopisywać.
Dwa razy telefonował do domu, by zapytać Bognę, dlaczego umieściła w memoriale niektóre punkty i zrobić jej z tego powodu lekką wymówkę, lecz wyszła na miasto po zakupy.
— To jest doprawdy nieprzyzwoitość — pomyślał, — żeby moja żona, żona wicedyrektora musiała sama łazić po sklepikach.
Wprawdzie dzięki temu prowadziła gospodarstwo bar-