Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ze swymi uczuciami, a po drugie zbyt często zmieniała na nich adres.
W bliskim swym otoczeniu Bogna nie spotykała też mężczyzn, do których dałby się jako tako przystosować tytuł chłopca. Najbliższy jej Stefan Borowicz był zawsze dobrym przyjacielem, był niezastąpionym partnerem do rozmowy, a nawet, co spostrzegała od czasu do czasu, przystojnym mężczyzną. Ale typ jego charakteru, usposobienia, typ jego pojmowania życia i w ogóle on cały, było to raczej przeciwieństwo człowieka, jakiego mogłaby nazwać swoim chłopcem.
I Ewaryst nie był pod tym względem skończonym wzorem. Brakowało mu tego, co nazywała rozmachem. Brakowało mu może i drugiego ważnego rysu: nie umiał zawsze być sobą, to znaczy takim, jakim był niezmiennie ilekroć znajdowali się we dwójkę, bez świadków. Bogna jednak wierzyła swemu domysłowi, że jest to wynikiem pewnej nieśmiałości, niedostatecznego wyrobienia towarzyskiego i subtelnego wyczuwania swej niewysokiej pozycji społecznej. Nie odbierało to jej jednak przeświadczenia, że nastąpi w nim zasadnicza zmiana pod tym względem w miarę urzeczywistnienia się jego ambicyj życiowych.
Na pierwszy rzut oka istotnie mógł wywierać wrażenie zawodowego urzędniczka zadowolonego z siebie i ze świata. Gdy zaczęła pracować w Funduszu Budowlanym i poznała Malinowskiego, nie zwróciła nań większej uwagi. Uderzyła ją jego uroda, a do pewnego stopnia ujęła poprawność. Oto wszystko. Dopiero, gdy udało się jej znaleźć w Funduszu posadę dla Borowicza i okazało się, że ten jest dawnym kolegą Malinowskiego, sytuacja szybko