Strona:Świat R. I Nr 8 page 11 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sprawiedliwych sądów. Padały na niego gromy we Francyi, i w Niemczech, i w Polsce. Bo Heine znał Królestwo Kongresowe, odwiedził je w 1822 r. i choć tragiczne losy narodu polskiego wzruszyły go do żywego, choć kobiety polskie zachwyt w nim nieciły, to jednak nie mógł się powstrzymać od wyszydzenia Waschlapskich i Krapulińskich. Mamyż to na wieki wymawiać jego pamięci? Zaliż łaskawiej obchodził się z rodowitą i z przybraną ojczyzną — z Niemcami i Francyą? Skoro napadał na cały świat, dla czegóż miał dla Polaków uczynić wyjątek?
Rozróżnić zresztą trzeba w jednej osobie genialnego pieśniarza i satyryka, równie niemiłosiernego jak niesprawiedliwego w swem szyderstwie. Na pismach satyryka niezatarte piętno wycisnęło semickie pochodzenie Heinego. Naród, pozbawiony ojczyzny, oderwany od ziemi rodzinnej, musi, niby roślina, wegetująca w warunkach anormalnych, wydawać owoce cierpkie, niekiedy trujące. Siła żywiołowa, gdy nie może być zapładniającą i twórczą, staje się czasem niszczącą. W Heinem jednoczyły się w bezładnym amalgamacie niepospolite zalety i niebezpieczne wady umysłowości semickiej. Twórczości jego brakło tej idei przewodniej, jaką daje miłość własnego kraju, bezgraniczne ukochanie ideałów i celów własnego narodu. I dla tego Heine musi poprzestać na dostojnej sławie genialnego pieśniarza, gdy w innych warunkach mógł był, może, utrwalić swe imię w dziejach literatury, jako wielki poeta.

Stef. Krz.