Strona:Świat R. I Nr 2 page 16 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Marzenia Warszawskie.
Warszawa przyszłości.
Bulwary nad Wisłą.
Staro Miasto.
I.

Niechaj czytelnicy raczą uważać wszystko, co tu powiedziane — za fantazyę na fortepian. Jest to przytem muzyka na cztery ręce: po niewidzialnej krainie, jaką opisuję — towarzyszył mi p. Andrzej Zarzycki, artysta malarz, który za pomocą specyalnego aparatu sfotograwał najdokładniej miasto, którego jeszcze nie ma, ale które mogłoby być — i zapewne będzie.
Fotografia marzeń możliwości — jest to najnowszy wynalazek Szczepanika.
Opisuję tu Warszawę, ale nie tę, która jest — tylko Warszawę idealną, przypuszczalną, możliwą, Warszawę przyszłości.
Każdy z nas kocha Warszawę — Syreni gród — jak mówią reporterzy — ale każdy, najbardziej zaślepiony wielbiciel tego grodu — musi przyznać, że Warszawa — to naogół miasto brzydkie, brudne, ciasno zabudowane, źle wybrukowane, źle zadrzewione, pozbawione placów, ogrodów, godnych uwagi domów i gmachów publicznych.
Warszawa jednak ma swoich ślepych czcicieli.
Była raz w towarzystwie rozmowa o Warszawie. Jedni twierdzili, że to mały Paryż, a inni, że raczej wielka Łódź. Jedni i drudzy mieli po trochu racyę: Warszawa to mały Paryż, który nagle zaczął się zmieniać w Łódź — i ostatecznie typ Łódzki, niedonoszony — zaczął przeważać. Paryż zniknął i rozpłynął się w brzydocie nowej Warszawy.
Nie zawsze tak było. Warszawa miała swoje czasy patrycyatu miejskiego, który budował Stare Miasto; miała później czasy pałaców Brühlowskich, placów i ogrodów Saskich; miała później okres Łazienkowski, wreszcie epokę Kongresówki, która dała Warszawie szereg stylowych budynków.
Później — po r. 1830 — znika wszelki styl, miasto rośnie, ogromnieje bez planu, bez rozmysłu, byle jak — ale nigdy nie powstaje nic szlachetnego, w wielkim europejskim stylu; na niczem, ściśle biorąc, w Warszawie nie może się zatrzymać oko podróżnika. Wszystko się rozlewa w jakimś tonie szarym, trywialnym, pozbawionym wyrazu.
Warszawa stała się kolosalnem, blizko miljonowem miastem, a jednak zbyt małem w stosunku do swej ludności, zbyt mało zazielenionem, zbyt ciasnem. Warszawa od r. 1830 rozwija się nieprawidłowo, a 75 lat w życiu miasta to nie mały czas.
Dziś kiedy we wszystkich dziedzinach rozpoczyna się regulacya i bilans strat i zysków — należy podnieść i sprawę rozwoju miasta.
Kiedy w r. 1848, w czasie rewolucyi, spalił się Budapeszt — natychmiast węgrzy zabrali się energicznie do jego przebudowy. Powiedzieli sobie, że muszą mieć najpiękniejszą stolicę w Europie. Odrazu też nakreślili kolosalny plan — i jeżeli Peszt nie jest najpiękniejszem miastem, to w każdym razie jest nadzwyczaj pięknem. Stało się to w ciągu lat dwudziestu.
Taka powinna być dzisiaj dążność Warszawy, a wspaniałość Warszawy — to nie tylko sprawa warszawiaków, ale i mieszkańców całego Królestwa.
Warszawa chce, może i powinna być miastem pięknem; powinna być miastem najpiękniejszem w północnej