Strona:Świat R. I Nr 19 page 16 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sistą gruszą w jesieni? No, a wtedy co?... Wezuwiusz, Martynika, S. Francisko?... Żeby jeszcze kiedyindziej, mniejsza z tem, ale właśnie teraz, przed powszechnem, bezpośredniem i tajnem...
Przyjaciel Marsa, spowiednik Wenery, okrąglutki pan w okularach, ruchliwy, uczynny i bardzo uprzejmy, śmieje się z galicyjskich horoskopów laika i zaprasza do stolika, na którym spoczywa piękny stereoskop i pudełko z fotografiami.

Profesor Laska.

— Spojrz pan najpierw na Marsa. Wisi w powietrzu... To pana zajmie.
— Hm, na Marsa... czemu nie: popatrzeć, popatrzę. Przypuszczam, że szabli u boku przypiętej nie ma... Aczkolwiek nie zdziwiłbym się, gdyby i on, na rozkaz z Berlina, przystąpił do mobilizacyi.
Spojrzałem.
Po chwili na firmamencie niebieskim, na tle miliona gwiazd, poczciwy Mars występuje na front, wielki jak japońska lampka, i naprawdę zawisł w powietrzu, a za nim, nieco z boku, „wisi“ jego rodzony księżyc. Obaj tak zbliżyli się ku mnie, że bierze ochota pójść za stereoskop i planetę z drugiej strony chwycić.
— Ależ to bajeczna perspektywa astralna! Jak, panowie, doszliście do takiej plastyki przestrzennej w fotografii?
— Ot, po prostu. Oddaliliśmy prawe oko od lewego na kilka kilometrów. Dzięki temu widzimy dokładnie, czy gwiazda znajduje się bliżej, czy dalej w stosunku do sąsiadek. Zwłaszcza położenie planet uderza na pierwszy rzut oka.
— Wybornie, wybornie. Tylko ja przecież wedle tej... „geofebry“, czy też jak ją tam nazwać w przyzwoitej naukowej formie...
— Aha,... i owszem.
Tu profesor, zrozumiawszy, czego dusza pragnie, rozpoczyna:
— Znamy trojakie trzęsienia ziemi. I tak: zapadlinowe, wulkaniczne i tektoniczne. Wyobraź pan sobie, że gdzieś pod nami znajduje się rozpuszczalna warstwica, którą woda po pewnym czasie wyrugowała i odprowadziła kanalikami w bok. Powstała więc jaskinia. Naraz czapka jaskini zapada się. Ot i trzęsienie ziemi „zapadlinowe“. Galicya zna właśnie takie zapadlinowe trzęsienia. Są one maleńkie, lokalne i nie zbyt groźne. Możesz pan spać spokojnie.
— A inne trzęsienia?
— Co do dwu innych, hypoteza jeszcze nie ustalona; bądź co bądź przypuszczenie, że wulkuny są naturalnemi kanałami, łączącymi wewnętrzną, ciekłą magmę z powierzchnią ziemi, trafia na poważne zarzuty. Skorupa ziemska jest, wedle moich obliczeń stałą na mniej więcej 400 klm. w głąb.
— A jak daleko doszliśmy dotąd zapomocą wkopu w głąb ziemi?
— Dwa kilometry. (szyb na Śląsku)
— No, to do płynnej ziemi nie prędko dojdziemy?
— Ho, ho, ho!...
I profesor strzepnął zabawnie rękami, poczem ciągnął dalej: