Strona:Świat R. I Nr 18 page 11 3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Życie idzie w kółko.

Ze zwierzeń
znakomitego człowieka.

Siedzieliśmy, z moim przyjacielem Tomciem, nad brzegiem któregoś z jezior szwajcarskich.
Zwaleni na ławce, w cieniu, jaki nam na głowy ciskała zwarta gąszcz liści kasztana, patrzyliśmy przed siebie znużonym wzrokiem na ściany gór, zastępujących nam świat tuż zaraz za zielonkawą taflą wodną — i milczeliśmy. Przyjechaliśmy tu na wypoczynek obadwaj. Tomcio po wykończeniu swojej nowej, równie znakomitej jak poprzednie powieści, ja po długiem obracaniu w kółko młyńskiego kamienia dziennikarskiego.
Robił się wieczór.
Do przystani, o kilkaset kroków od naszej ławki wsuwającej w wodę długi rękaw pomostu, podchodził zgrabny statek. Gromadka dzieci, wracających z wycieczki pod wodzą nauczyciela, śpiewała słabymi głosikami pieśń jakąś. Zasłyszeliśmy kilka wyższych jej tonów.
Tomcio mruknął;
— Wytrzymały naród. Na końcu długiej, pewno całodziennej zabawy, chce im się jeszcze śpiewać...