Strona:Świat R. I Nr 13 page 18 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I kiedy religia żydowska, w najszlachetniejszej, najwyższej, najpiękniejszej formie swojej poczynała świat zdobywać, Izrael, zamykając się w swem odosobnieniu, teraz już próżnem i jałowem, do samobójczej śmierci się gotował. Historya wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom nie jest niczem innem jak tylko historyą narodowego samobójstwa.
I kiedy się czyta okropnościami z każdej stronicy tchnące dzieje tej straszliwej wojny, pojęcie samobójstwa nie tylko wyłania się jako obraz, jako alegorya polityczna; z samym faktem samobójstwa spotykamy się na tych kartach raz po razu; z faktem samobójstwa materyalnym, istotnym. Sam Józef dla tego tylko uszedł tej śmierci, że jego umysł, charakter duszy, sposób myślenia nie był właściwie żydowski; co świadczy sam fakt napisania dzieła historycznego, rodzaju całkowicie żydowskiej cywilizacyi obcego. W czasie wojny tej był on dowódcą jednej z twierdz żydowskich. Załoga, widząc niemożliwość ocalenia się, a nie myśląc o poddaniu się, postanowiła sama siebie unicestwić. Ciągniono losy, kto ma być zabitym wprzód, kto ma zabijać innych. I kiedy z załogi zostaje dwóch tylko ludzi, Józef przekonywa jedynego swego podwładnego, że lepiej jest poddać się rzymianom, którzy dla tych, co oręż składają, są łaskawi.
I tak ocaleli obaj.
Można-ż się dziwić pogardzie, żydów która towarzyszyła odtąd pamięci Flawiusza?
Inny, wzniosły, nieporównany w tragicznej swej grozie obraz takiego sztyletowania się wzajemnego, znajdujemy u Józefa Flawiusza ku końcowi opowiadania, kiedy Jerozolima już otrzymała, po długiem, bezprzykładnem, bohatersko odpieranem oblężeniu, cios ostatni.
Kartkę tę pozwolą mi czytelnicy tu przepisać, według przekładu p. Niemojowskiego. W literaturze świata mało jest jej równych.

IV.

„Każdy, przepełniony żądzą niepowstrzymaną, rwał się do wskazanego czynu, a jak gdyby gnały ich demony, jeden wyprzedzić chciał drugiego, wszelaki mężczyzna dzielnym się być mniemał, jeżeli siebie w rzędzie ostatnich nie zobaczy. Każdego dzika ogarnęła wola zabić siebie, zabić żonę, zabić dzieci... Mężowie, ściskając żony miłośnie, pieścili dziatki, z płaczem ostatnie pocałunki na ustach ich wyciskając, a potem wykonali co było postawionone, jak gdyby im z ciał do tego czynu obce ręce wyrosły, bo śród nieubłaganych mordów ta im przyświecała otucha, że nie dostaną