Strona:Świat R. I Nr 11 page 14 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sułtanka Walida

Potężny sułtana Mahmuda jest ród, ma mocną dzierżawę i skarbów ma wbród, ma perły uryańskie, ze złota ma tron, ma berło, na którem dyamenty, jak szron; ma brylant u kity — nie szukaj mu cen — jest razem, jak słońce, i bajka, i sen. Ma złote karoce, sług zastęp, codrży, na stajniach tysiące rumaków mu rży; ma białe pałace, posągów ma las, ma cuda-haremy i morze ma kras. Wżdy próżno te skarby i większe kroć sław: sułtani Walidy cudniejszy mu zjaw. To jego korona, jego serca rdzeń, to jego źrenica, i jasność, i dzień. To jego marzenie, osłoda i żart, i czułość, i rzewność, i duma, i hart. Sułtanka Walida — któż skreśli tę moc? — ma lico, jak światło, a włosy, jak noc; jak droga kość, czoło, pod czarną jej brwią źrenice, gdzie czarne przepaści dwie tkwią, i usta, na których, jak w kwiatach śród ros, i słodycz bezmierna, i uśmiech, jak los. Sułtanka Walida gazeli ma krok, nie splamił jej nigdy niewiernego wzrok — i pewno, jak złotej zwierzyny śród kniej, prócz pana i władcy nie ujrzy nikt jej.


Na dworze Mahmuda uciecha i gwar, wre huczna zabawa, przelewa się z czar, bo Mahmud dziś posła z chrześcijańskich stron ugaszcza a każe, by wielki był dzwon. Więc krążą puhary — wesele i ruch, a poseł przy władcy, jak najbliższy druh... I rad mu jest sułtan, i skłonny do łask, bo zawarł przymierze, co państwu da blask, bo zawarł przymierze... a zresztą któż wie, co władców weseli, do szaleństw co rwie? — Dość że gdy i poseł, i wino mu wsmak, wraz czarę podniesie i ozwie się tak: — Hej, obcokrajowcze, coś zjechał w nasz gród! choć wraża twa wiara, choć obcy twój ród, dziś serce naoścież me, szerzej od bram, mów, czego twe serce pożąda, a dam; nie padnie odmowa, nie pomknę się wstecz, chociażby to była najdroższa mi rzecz. Że zdzierżę, bądź Allah pieczęcią mych słów, wy słudzy świadkami. A teraz że mów!


I poseł rzekł: — Prośbę niewielką mą