Spojrzałem w twarz Marzeniu...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł Spojrzałem w twarz Marzeniu...
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
★ ★ ★


Spojrzałem w twarz Marzeniu —
Było odwieczne i stare, najstarsze z marzeń ludzkości.
Widziano je wciąż tak samo: jako nagiego chłopca na wysokiej skale;
Ale ja podszedłem najbliżej.

Tam już tylko piołun zapachem się krzewił,
Suchą łapką
Świat błogosławiła jaszczurka.

„Chłopcze — zapytałem — mój złoty chłopcze,
Dlaczego tak późno przychodzisz na odwieczerz?
Swoi siedzą przy stołach, wyłożyli łyżki i metalowe talerze
I nawet kłódka roztworzyła usta z głodu.

Chłopcze — powiedziałem — niesforny chłopcze,
Czy wiesz, że niczego nie zaczną bez ciebie, Złotego Gościa?
Kobiety boją się rodzić,
Starcy watoliną uszczelnili trumny,
Mężczyźni mówią « tak » i « nie » — i nie ma to żadnego znaczenia.

Chłopcze — wyszeptałem — sędziwy chłopcze,
Kto ciebie nie malował,
Nie pisał,
Nie wzywał —


Ten ma teraz skrzydła, aureolę i bat,
Ten jest Aniołem Gabrielem twojego opóźnienia”.

Spojrzałem w twarz Marzeniu —
Było odwieczne i stare, najstarsze z marzeń ludzkości

Potem szedłem w dół,
I w dół —
I tak bez zatrzymania.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.