O zmierzchu (Sad rozstajny): Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m Dodano kategorię "Pieśni mimowolne" za pomocą HotCat |
m poprawa linków |
||
Linia 14: | Linia 14: | ||
|poprzedni=Nadaremność |
|poprzedni=Nadaremność |
||
|następny=Szmer wioseł |
|następny=Szmer wioseł |
||
|inne={{całość| |
|inne={{całość|Pieśni mimowolne/całość}} |
||
}} |
}} |
||
Wersja z 00:26, 16 sie 2013
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O zmierzchu |
Pochodzenie | Sad rozstajny, cykl Pieśni mimowolne |
Data wyd. | 1912 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O ZMIERZCHU.
Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode
Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą!
Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę,
Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą...
Spleć stopy, przymknij oczy — i nazwij to cudem,
Żeśmy razem, dalecy od dziennego znoju!
Jakże łatwo zwiać szczęście, z takim oto trudem
Rozniecone w ciemnościach twojego pokoju!
Łatwiej, niż rozpleść złotą warkocza zawiłość,
Niepojętą dla zmierzchów, co zgadnąć nie mogą,
Czemu te słowa: cisza i wieczór i miłość —
Napełniają mi serce zabobonną trwogą?...
Czemu ciebie, poległą snem na mej rozpaczy,
Pieszczę tak, jakby w szczęścia przepychu dostatnim
Każdy mój pocałunek miał być już — ostatnim...
Słońce zgasło... O, błagam, nie całuj inaczej!...