Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/163: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 23:22, 24 cze 2021

Ta strona została przepisana.

Sabała przygrywał z zapałem, gęśliki jego wydały kilka ostrych; przenikliwych tonów, a z piersi starganej wydobył się śpiew:

JBratowie, bratowie, kochani bratowie,
Będą nam ścinali główeczki katowie.“

Na to inny odśpiewał mu:

„Jeszczem nie zbójował, dopiero ten roczyk,
Już mnie chcą zawiesić na żelazny haczyk.“

Gęśliki zabrzmiały nutą tańca „zbójeckiego“, a w tancerzy nowa wstąpiła ochota: ci nawet co dotąd przypatrywali się tylko, teraz jakby tajemniczą pociągnięci siłą, puścili się w taniec, śpiewając chórem:

„Baca nasz, baca nasz,
Tęgich chłopców na zbój masz;
Jeszczebyś ich lepszych miał,
Żebyś im sera dał.“

Ciupagi trzęsły się w powietrzu, potem upadły jednocześnie na ziemię, a dokoła nich rozpoczął się ów dziki, szalony, trudny do opisania taniec. Jeden z tancerzy skacze w górę wysoko, w locie uderzając się rękami po piętach; inny przypada całem ciałem do ziemi i wylatuje nagle w powietrze-inni po trząsają rękami nad głową jak opętani, a wszyscy wykrzykują, szamocą się, tupią.
Muzyka wolnieje, a z nią i ruchy tańczących. Chwytają znów ciupagi, podnoszą w górę, zaczepiają ostrzami i tańczą z niemi w koło, zwolna, jakby dla wypoczynku. Ale oto Sabała podnosi nagle głowę, błyska oczyma, ściska konwulsyjnie