Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/635: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 05:56, 7 maj 2021

Ta strona została przepisana.

Niedowolnem prawem skuszą,
To z nadświata w świat zbłądzicie!...

Rozpocząłem z śmierci progu,
Bo mi ona siostrą w Bogu...
Bo mi ona ręki cieniem,
Skoro w słońca patrzę tarczę,
A wzrok stapia się z promieniem,
I już wątpię, czy wystarczę,
I już wątpię, czy sumieniem
Wszechsumienia nie obarczę
I — już wątpię...

A w zwątpieniu —
Śmierć przyzywam po imieniu
I jej włosa owian krepą,
Jak z przepaską napół ślepą —
Lub, jak w wielkiem ołzawieniu,
Przez brylantu patrzę kraty —
Niedolotek, choć skrzydlaty,
I przewolny, choć w więzieniu...

Śmierć mi rytmem w nieskończeniu,
Wszczęciem słowa, co nad słowa,
I językiem, w podniebieniu
Gwiazd, piejącym: O Jehowa...
Aż sprzeczności gdzie rozsnowa
W harmonijnem zjednoczeniu,
Aż gdzie ani dnia, ni cieniu!


I.

Pytaniem pierwszem dla mnie: co niewola?
Iż niedość płaszczyć się pod głazu bryłą,
Duchowi bluźniąc, że to ludzka dola,
A choćby nawet tobie łatwem było,
To nie sam jesteś...

Rodzisz pod mogiłą,
Więc niewolników drugie pokolenie,
Na poojczyste zakląwszy westchnienie,
Myślisz, że zdoła o psalmie pokutnym,
O zrozpaczeniu żyć niemęsko smutném?

Do czasu jedni pościć będą pieśnią,
Drudzy zamarzą się i w mgły roześnią,
Inni utoną w śmierci oceanie,
Ci w Sybir pójdą, owi na wygnanie,
A owi... Do tych mówię:

Kto zostanie,
Niech już nad grobem ojczyzny nie płacze,
Lecz niech uważa głaz, pytając w duchu,
Gdzie stopy wryję? Dłońmi jak zahaczę?...
Iż coraz ciaśniej przyjdzie gnić w łańcuchu —
A skoro pierwsze, szronem już pokryte,
Na drugie, bólem pokolenie zryte,
Z niezrozumieniem patrzeć będzie chłodnem,
Jużci i trzecie nadbieży przebite —
To, choćby którym grób stał się wygodnym,
Drudzy im skłócić przyjdą nawet sny te[1].

Więc pytam ciebie, prostem pytam słowem,
Czy wiesz (acz cierpisz), co to jest niewola?
Skąd ona, pokąd jest ona narowem,
A pokąd kresem lub granicą pola,
I koniecznością tak nieodcofniętą.
Jak śmierć, co każdą nić rwie napoczętą?

Jeśli-bo z siebie wyrzucisz niewolę,
Ile narowem w krew się jej zaniosło,
A ile prawem, zwierającem wolę,
Jeśli jej tyle przyjmiesz, jak rzemiosło —
Zrobiłeś wiele, wiele, bracie miły,
W tych katakumbach tej polskiej mogiły.

Niewola — jest to formy postawienie
Na miejsce celu. — Oto uciśnienie...

Poczęty jestem: wiem, że skończyć muszę,
Ile formalną tu bywam osobą,
Więc i nie czekam, aż mi wezmą duszę,
Lecz duchem formę z każdą niszczę dobą —
Unadforemniam się i palę ciało,
By, jako mirra, w woń się rozleciało,
Przez pot, co trudom zacnym towarzyszy,
Przez łzy lub czynne cierpienia w zaciszy,
Częstokroć przez krew, dla celu wylaną;
Tak, że nareszcie śmierć, ta form mistrzyni,
Gdy przyjdzie, dusza będzie rozebraną
I rzuci resztę szat do czarnej skrzyni.
To niegdyś Sokrat dowodząc Atenie,
Nie umarł... skończył tylko dowodzenie.

Bo wolność — jest to celem przetrawienie
Doczesnej formy. Oto wyzwolenie!...

Lecz tobie w Rosji, bracie Słowianinie,
Cezarską formę przynieśli z Zachodu
I na rodzimej postawiono gminie,
Tak, że cesarstwo masz, nie masz narodu!

A tobie, Czechu i bracie Rusinie,
Cezarską formę przynieśli z południa,

  1. Życie narodu tak jest nierozdzielnem od życia społeczeństwa, iż zaślepione nawet rządy przekonają się same najwidoczniej, dlaczego zatamowanie tego życia i czterech pokoleń nie wytrzyma. Zamknięcie albowiem wszelkiego pola dla rodzących się ciągle i ciągle wzrastających grozić musi nareszcie takiem politycznem przeludnieniem, jak gdzie indziej z tychże prawie przyczyn przeludnienie socjalne spotykamy. Są to prawa, mocniejsze od wszelkich represyj, i tu miejsce powtórzyć: Galilaee, vicisti! (P. P.)