Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/99: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 22:16, 5 kwi 2021

Ta strona została przepisana.

Umarli wstają, aby stąd
Po prawdę iść na Boży sąd.
Nie umarli to, nie trupy
Na sądy idące.

Żywych ludzi całe kupy,
230 

Kajdanami grzmiące, —
Z nor głębokich złoto niosą
Nienasyconemu
Zatkać gardziel...

Katorżnicy!
235 

A za co? I czemu?
To wie chyba Wszechmogący,
A może On także
Nie dowidzi?

Oto zbrodniarz
240 

Z piętnem — swe kajdany
Ciężkie wlecze, a tam — zbójca
Przez zbirów chłostany,
Aż zębami z bólu zgrzyta,

A jeszcze nóż chwyta,
245 

Aby zarżnąć towarzysza!
A pomiędzy nimi,
Między tymi zbrodniarzami,
Zakuty w kajdany,

Król wolności, piętnem hańby
250 

Ukoronowany!
Na torturach nie wyciąga
Swych błagalnych dłoni:
Raz dobrocią rozpalone

Serce — wiecznie płonie.
255 


A gdzież są twe dumy, twe kwiaty różane,
Jak dzieci miłośnie wypielęgnowane?
Gdzie je zostawiłeś? Powierzyłeś komu?
A może je w sercu nosisz pokryjomu?