Strona:PL Doyle - Ezaw i Jakób.pdf/54: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Przepisana: — |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 3: | Linia 3: | ||
{{tab}}— Na wózku był tylko jeden człowiek. To dobrze widziałem. Nie był to z pewnością Wilder. Ten jest teraz przy drzwiach.<br> |
{{tab}}— Na wózku był tylko jeden człowiek. To dobrze widziałem. Nie był to z pewnością Wilder. Ten jest teraz przy drzwiach.<br> |
||
{{tab}}Istotnie przez otwarte drzwi padała na drogę smuga światła, a w niej można było odróżnić doskonale szykowną postać sekretarza. Wilder stał, nachylony w ciemność, jak gdyby oczekując na kogoś. Wreszcie dały się słyszeć kroki, w świetle ukazała się na chwilę jakaś druga postać, drzwi zamknęły się i ciemność zapanowała znowu. W pięć minut potem ujrzeliśmy w jednem z okien pierwszego piętra światło lampy.<br> |
{{tab}}Istotnie przez otwarte drzwi padała na drogę smuga światła, a w niej można było odróżnić doskonale szykowną postać sekretarza. Wilder stał, nachylony w ciemność, jak gdyby oczekując na kogoś. Wreszcie dały się słyszeć kroki, w świetle ukazała się na chwilę jakaś druga postać, drzwi zamknęły się i ciemność zapanowała znowu. W pięć minut potem ujrzeliśmy w jednem z okien pierwszego piętra światło lampy.<br> |
||
{{tab}}— Coś dziwnego się dzieje “Pod kogutem” rzekł z uśmiechem Holmes.<br> |
{{tab}}— Coś dziwnego się dzieje “Pod kogutem” — rzekł z uśmiechem Holmes.<br> |
||
{{tab}}— Szynkownia jest po drugiej stronie domu nie na {{Korekta|pierswszem|pierwszem}} piętrze.<br> |
{{tab}}— Szynkownia jest po drugiej stronie domu nie na {{Korekta|pierswszem|pierwszem}} piętrze.<br> |
||
{{tab}}— Tak jest. Panowie ci są zatem, jeżeli tak się można wyrazić, osobistymi gośćmi gospodarza. A teraz trzeba się zapytać, co taki Wilder ma tu do roboty i to wieczorem, i kto jest ten drugi pan, na którego tutaj czekał? Chodźmy. — Trzeba trochę zaryzykować i przyjrzeć się sprawie z bliska.<br> |
{{tab}}— Tak jest. Panowie ci są zatem, jeżeli tak się można wyrazić, osobistymi gośćmi gospodarza. A teraz trzeba się zapytać, co taki Wilder ma tu do roboty i to wieczorem, i kto jest ten drugi pan, na którego tutaj czekał? Chodźmy. — Trzeba trochę zaryzykować i przyjrzeć się sprawie z bliska.<br> |
||
{{tab}}Po chwili byliśmy na drodze i podkradliśmy się z cicha do drzwi szynkowni. Rower stał przy ścianie.<br> |
{{tab}}Po chwili byliśmy na drodze i podkradliśmy się z cicha do drzwi szynkowni. Rower stał przy ścianie.<br> |
||
{{tab}}Holmes potarł zapałkę i oświetlił na chwilę tylne koło. Potem zaśmiał się z cicha. Nachyli |
{{tab}}Holmes potarł zapałkę i oświetlił na chwilę tylne koło. Potem zaśmiał się z cicha. {{pp|Nachyli|łem}} |
Wersja z 22:21, 25 lut 2020
— Jak ci się zdaje, Watsonie, co to było? — spytał.
— Coś podobnego do ucieczki!...
— Na wózku był tylko jeden człowiek. To dobrze widziałem. Nie był to z pewnością Wilder. Ten jest teraz przy drzwiach.
Istotnie przez otwarte drzwi padała na drogę smuga światła, a w niej można było odróżnić doskonale szykowną postać sekretarza. Wilder stał, nachylony w ciemność, jak gdyby oczekując na kogoś. Wreszcie dały się słyszeć kroki, w świetle ukazała się na chwilę jakaś druga postać, drzwi zamknęły się i ciemność zapanowała znowu. W pięć minut potem ujrzeliśmy w jednem z okien pierwszego piętra światło lampy.
— Coś dziwnego się dzieje “Pod kogutem” — rzekł z uśmiechem Holmes.
— Szynkownia jest po drugiej stronie domu nie na pierswszem piętrze.
— Tak jest. Panowie ci są zatem, jeżeli tak się można wyrazić, osobistymi gośćmi gospodarza. A teraz trzeba się zapytać, co taki Wilder ma tu do roboty i to wieczorem, i kto jest ten drugi pan, na którego tutaj czekał? Chodźmy. — Trzeba trochę zaryzykować i przyjrzeć się sprawie z bliska.
Po chwili byliśmy na drodze i podkradliśmy się z cicha do drzwi szynkowni. Rower stał przy ścianie.
Holmes potarł zapałkę i oświetlił na chwilę tylne koło. Potem zaśmiał się z cicha. Nachyli-